niedziela, 31 sierpnia 2008

Śmiejecie się ze mnie, bo...



"Śmiejecie się ze mnie, bo jestem inny. Ja śmieję się z was, bo wszyscy jesteście tacy sami." [Jonathan Davis]


Hmmm... moje życiowe motto [nie jedyne of kors] od dawna, jednak umiem wyrazić je w ten sposób dopiero od kilkunastu dni ; ]

Lato mija w zastraszającym tempie... pokaźną ilość sekund pożera praca... całkiem sporo upływa na randkach z książkami, zazwyczaj w pociągu [rytmiczny stukot kół o szyny najwidoczniej coś w sobie ma]... ostatnio skończyłem czytać "Everything's Eventual: 14 Dark Tales" S. Kinga - bardzo przyjemny zbiór opowiadań, jeśli ktoś lubi się bać [ale i pośmiać lub uronić łezkę], to zdecydowanie polecam ; ]



Zdjęcia załączone do tej notki zrobione zostały w Rock Club-ie... czasami bywam tam we czwartki na imprezach karaoke [i pośpiewać można, i potańczyć]... jeśli ktoś nie ma pomysłu na czwartkowy wieczór, a lubi posłuchać / pośpiewać / poskakać, to niech bierze 20/25 zł [panie/panowie] na wjazd [legitymacja studencka obniża tę kwotę o 5 zł] & goł tu Racławicka 99 ; ] [aha, po uiszczeniu takowej opłaty można pić piwa do oporu - jak dla mnie bomba, bo zazwyczaj wypijam 8... start o 18, koniec, w zależności od humoru personelu, o 1-3... impreza tylko dla pełnoletnich... i raczej dla palących, albo dla tych, którym dym papierosowy nie przeszkadza].

sobota, 30 sierpnia 2008

Burza z zamkiem



"Burza z zamkiem" [Kamil Wojciech Szkup]

bywa, że zapominamy zamknąć niebo przed godziną ósmą,
wtedy języki przeszłości, którymi się brzydzimy zaczynają błyskać,
deszcz brudnych myśli zostawia krople na wczorajszych ustach,
i zaczynamy pieprzyć się z nagim niebem, było przecież blisko.

chwilową rozkosz można zdobyć zaledwie za kawałeczek godności,
emocje w promocji leżą lubieżnie i na wyciągnięcie języka,
a ostrzeżenie rodem z domku dla papierosów tylko nas śmieszy.

udajemy innych przed sobą, usprawiedliwia nas to, że nie tylko my,
przyjaciele i tak są jednorazowi... toksyczny zegar przestaje tykać,
a bezwarunkowe wyrzuty resztek sumienia zaczynają śnieżyć.

bywa, że zapominamy myśleć w zobowiązującej liczbie mnogiej,
zwłaszcza, kiedy przypomina nam się śniadaniowa awantura,
bierzemy wtedy w dłonie sztandar-niezależność i idziemy na wojnę,
już prawie ósma, i może zapomnimy dotknąć nieba kluczem.

Rape me