"Burza z zamkiem" [Kamil Wojciech Szkup]
bywa, że zapominamy zamknąć niebo przed godziną ósmą,
wtedy języki przeszłości, którymi się brzydzimy zaczynają błyskać,
deszcz brudnych myśli zostawia krople na wczorajszych ustach,
i zaczynamy pieprzyć się z nagim niebem, było przecież blisko.
chwilową rozkosz można zdobyć zaledwie za kawałeczek godności,
emocje w promocji leżą lubieżnie i na wyciągnięcie języka,
a ostrzeżenie rodem z domku dla papierosów tylko nas śmieszy.
udajemy innych przed sobą, usprawiedliwia nas to, że nie tylko my,
przyjaciele i tak są jednorazowi... toksyczny zegar przestaje tykać,
a bezwarunkowe wyrzuty resztek sumienia zaczynają śnieżyć.
bywa, że zapominamy myśleć w zobowiązującej liczbie mnogiej,
zwłaszcza, kiedy przypomina nam się śniadaniowa awantura,
bierzemy wtedy w dłonie sztandar-niezależność i idziemy na wojnę,
już prawie ósma, i może zapomnimy dotknąć nieba kluczem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz