niedziela, 4 stycznia 2009

Czerwone od jabłek



"Czerwone od jabłek" [Kamil Wojciech Szkup]

Atramentowe niebo kroi się i kruszy
tak jak podczas burzy, coś też kapie na mnie.
Oddycham dziwnym płynem, czuję, że się duszę.
Lepkie mam dłonie, a przecież nie kradłem.

Są też czerwone... zapewne od jabłek.
Każdy ma swój świat i karmi nim źrenice...
Vulgare amici nomen, sed rara est fides!
Na ustach masz pszczołę, a ja widzę larwę.

To życie powinno być ostatnim życiem,
biorę więc w garść igłę, nitkę i nożyce.
Usprawnię to, co czuję i naostrzę zmysły.
Na koniec - wiadomo... zabić wszystkich z listy.





To pierwszy wiersz, który w tym roku napisałem... i jego pierwsza wersja, której nigdzie wcześniej nie publikowałem... [pierwsza strofa, w nieco innej formie, której niestety ani nie posiadam ani nie pamiętam, napisana została w roku ubiegłym].

Zagadka: Skąd pochodzi obrazek, który załączyłem do tej notki?

[Dla osoby, która odgadnie jako pierwsza, przewidziana nagroda: szkic wiersza Czerwone od jabłek w wersji "papierowej".]

2 komentarze:

cow pisze...

twoje drobne uwagi są dla mnie dobra lekcja. nie słodzisz, mówisz prostu z mostu zmień to i to. dziękuje. taki nauczyciel mi się przydaje. jestem początkująca, i wydaje mi się iż takie miano będę nosiła jeszcze długo :) ale żyje nadzieja, ze z czasem rozwinę w sobie ta pasje. bo mimo tego ze pisze średnio(kiepsko) kocham to robić i chce tego. ciesz się ze zaglądasz czasami.pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

bo ja wiem... Hellsing? :P

Staś, co się z Tobą to nędzy dzieje? :P ani widu, ani słychu, a ja w tej paskudnej Warszawie nawet nie mam z kim na piwo się wybrać. normalnie foch. z przytupem. :P Co prawda teraz właśnie wywalają mnie powoli ze studiów, ale jak się sesyja skończy, to może byś się odezwał, niewdzięczniku?

Zofia.

Rape me