czwartek, 29 listopada 2007

Dernière danse



"Dernière danse" [Benoît Poher]

J'ai longtemps parcouru son corps
Effleuré cent fois son visage
J'ai trouvé de l'or
Et même quelques étoiles
En essuyant ses larmes
J'ai appris par coeur
La pureté de ses formes
Parfois, je les dessine encore
Elle fait partie de moi

Je veux juste une dernière danse
Avant l'ombre et l'indifférence
Un vertige puis le silence
Je veux juste une dernière danse

Je l'ai connue trop tôt
Mais c'est pas d'ma faute
La flèche a traversé ma peau
C'est une douleur qui se garde
Qui fait plus de bien que de mal
Mais je connais l'histoire
Il est déjà trop tard
Dans son regard
On peut apercevoir
Qu'elle se prépare
Au long voyage

Je peux mourir demain
Mais ça n'change rien
J'ai reçu de ses mains
Le bonheur ancré dans mon âme
C 'est même trop pour un seul homme
Je l'ai vue partir, sans rien dire
Fallait seulement qu'elle respire
Merci d'avoir enchanté ma vie

J'ai longtemps parcouru son corps
Effleuré cent fois son visage
J'ai trouvé de l'or
Et même quelques étoiles
En essuyant ses larmes
J'ai appris par coeur
La pureté de ses formes
Parfois, je les dessine encore
Elle fait partie de moi

Une dernière danse.

Rano, kiedy otworzyłem oczy, momentalnie wypełniły się one łzami... ostatnio Morfeusz szyje moje sny chyba jakąś brudną igłą, wszak budziłem się kilkakrotnie z zimnymi kropelkami potu na dywanie mojej skóry... czasami czuję się jak planeta, która nie ma ochoty na odwiedziny żadnych istot, żadnych robotów ani czegokolwiek innego... cisza bywa okrutnie hałaśliwa.

Wczoraj myślałem, że jest już ze mną trochę lepiej, że powoli dochodzę do siebie. Ciągle gromadzę wnioski, próbując dotrzeć do furtki zrozumienia... za tą furtką musi być coś, co pomoże mi się pogodzić z rzeczywistością... Niby już oddycham spokojnie i nawet formuję usta w podkówkę gdy natknę się na coś śmiesznego, cały czas już o tym nie myślę... ale jak mi się przypomni, to dopada mnie mroźny, ulewny płacz... bez Niej czuję się samotny...

Myśli kończę wielokropkami, słucham Kyo i oglądam różne zdjęcia... płyty "Le Chemin" nauczę się na pamięć... kojarzy mi się niewątpilwie z Nią, z jej starym kolorowym pokojem [dominowały tam dwa kolory: zieleń i pomarańcz]  z poodbijanymi śladami dłoni i stóp na ścianach. Łóżko na środku pokoju i grejpfrutowy sok [mój ulubiony sok]. Słońce przebijające się przez słomkowe żaluzje, pierwsze pocałunki, uczenie się swoich ciał... "Twoje lewe ucho znam już prawie na pamięć" - i jak ja mam nie ryczeć?

Moje alter ego krzyczy na mnie [tak bezwzględnie]:

"Jak będziesz tak cały czas o Niej myślał, to nigdy nie będzie Ci lepiej, będziesz miał te czarno-białe sny z szaro-bladymi wybuchami, napady płaczu i sam nie wiem co jeszcze, uspokoisz się wreszcie?!"

A ja nie chcę zapominać. Mimo iż czuję się, jakby ktoś wywracał do góry nogami całą populację szarych komórek z mojej chorej głowy [tak jak Zbyszek trzyma mnie na zdjęciu... swoją drogą - my tak tańczyliśmy sobie na pewnej imprezie... jak to było? chyba tak: "Kamilek, to nawet do pogo podchodzi ambitnie" ^^].

"20 letni chłopak, a zachowuje się jak 15 letnia dziewczyna".

35 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Szukalam tlumaczenia jakiegokolwiek tekstu Kyo i znalazlam Ciebie..
Niedawno rozstalam sie z moja piecioletnia miloscia. Nie umiem pocieszyc, czuje sie podobnie..
pisze to po to zebys wiedzial ze nie tylko Ty masz podly humor..

Pozdrawiam.

hasziszijjun pisze...

Dziękuję za odwiedziny i za pozostawienie po sobie śladu. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie tylko mnie jest smutno na tej planecie. Również pozdrawiam i życzę powodzenia w życiu.

leanne pisze...

"Tak w każdym miejscu i o każdej dobie, Gdziem z tobą płakał, gdziem się z tobą bawił, Wszędzie i zawsze będę ja przy tobie, Bom wszędzie cząstkę mej duszy zostawił(...)" Adam Mickiewicz

pozdrawiam.

hasziszijjun pisze...

"Z warg spływa kropla krwi... i gdzie Twój język który by koił ból wynikły z przegryzionego słowa kocham?" Rafał Wojaczek.

Również pozdrawiam i ponownie dziękuję za zajrzenie do mnie. Cytat, którym odcisnęłaś łapkę niesie niewątpliwie piękne przesłanie, choć "bycie w porządku" nie zawsze jest łatwe. Łzy na mojej wyobraźni są jeszcze za świeże.

Anonimowy pisze...

Dzisiaj chodzi za mna piosenka a raczej jej fragment:
"Thanks for all you've done
I've missed you for so long
I can't believe you're gone
You still live in me
I feel you in the wind
You guide me constantly"

Wiec postanowilam znowu zajrzec i zapytac - jak smopoczucie?
Nie dziekuj.

hasziszijjun pisze...

Hm... a więc nie dziękuję... ale wiedz, że miłe jest Twoje zainteresowanie. Jak samopoczucie? raz lepiej, raz gorzej. Dziś nie było źle ; ]

A Ty jak się czujesz? Pytam tutaj, bo innego namiaru na Ciebie niestety nie mam (albo jestem mało spostrzegawczy). Trzymaj się ciepło : *

Anonimowy pisze...

A ja staram sie myslec optymistycznie. Chociaz coraz rzadziej mi to wychodzi..

Gdybys mial ochote - leanne.photoblog.pl

Pozdrawiam.

hasziszijjun pisze...

Niepoprawny optymizm jest cudowny.

Choć "czasem wyrastają skrzydła i to bardzo boli..." to "nie bój się być chłopczykiem, który chce tonąć w kilogramach koloru, gdy wpuszczają ciemność... nie bój się być dziewczynką, która bardzo chce... która chce...".

Dziękuję za odwiedzanie mnie myślami i pozostawianie po sobie śladu w formie pisanych słów. To jedno z piękn dnia dzisiejszego.

Życzę pogody ducha : *

Anonimowy pisze...

"Optymizm to obłęd dowodzenia, że wszystko jest dobrze, kiedy nam się źle dzieje" ;)

A dzisiaj słucham Hey'a:
"Musisz odnaleźć nadzieję i nieważne, że nazwą ciebie głupcem"

Wiec szukam..

(...)

Rówznież dziekuje za miłe słowa. Nie obraziłam się - przecież to komplement ;)

Pozdrawiam.

hasziszijjun pisze...

Z tym optymizmem to bywa różnie... Czasami dobre nastawienie potrafi pomóc, innym razem zwiększa ból rozczarowania.

Podobno pesymista, to optymista z bagażem doświadczeń ; ] Coś w tym jest, nie? ; >

Lubię Hey ^^ i też szukam...

Dziękuję za kolejne odwiedziny, to bardzo miłe z Twojej strony; ]

Dobranoc ;*

Anonimowy pisze...

Optymista zawsze znajdzie pozytywna strone - nawet w momencie gdy powinien być rozczarowany ;)
Ja wierze że nic nie dzieje się bez przyczyny, może jest we mnie trochę z optymistki? Już sama nie wiem.. Wiem, że to co dzieje się teraz, ma służyć czemuś w przyszłości.
A może to że teraz jest mi źle ma być kara za moją lekkomyslność i głupotę?

Mam nadzieję że kiedyś bedziemy mimo wszystko miło wspominać ten czas..

ps. a to ze jestem sobą staje się powoli moim najwiekszym problemem - zawsze byłam egoistką i raniłam ludzi. Może czas pomyśleć o innych? Ale skoro wiem że nie potrafie to po co udawać?

(...)

Uczę się zasypiać o normalnych porach bo ostatnio potrafię przesypiać pół dnia.. Jak widać - nie zawsze mi to wychodzi ;)

Ja rownież dziekuje za odwiedziny i przepraszam za te nocne przemyślenia ;)

hasziszijjun pisze...

Za nocne przemyślenia nie przepraszaj, no co Ty ; ]

Obcowanie z myślami nie pozwala zasnąć również mnie... Czasami leżę godzinę, dwie, trzy... i wstaję, próbuję się czymś zająć.

Tłumaczenie czegoś samemu sobie czasem jest procesem bardzo żmudnym, niezwykle trudnym i niebezpiecznym... Z jednej strony masz rację - upadamy również po to, żeby wyciągnąć wnioski, uczymy się wstawać... Później czasami, kiedy się zachwiejemy nasz organizm ku przestrodze wyciąga ręce do przodu...

Odrobina egoizmu jest w każdym z nas... Każdy ma prawo do kilku kropel… sztuką jest nie przekraczać limitu ; ]

Ścieżki naszego rozumowania są kręte i rozgałęzione... Synapsy zapładniają tysiące myśli jednocześnie. Z jednej strony negatywne fluidy mogą być uregulowaniem rachunków za przeszłość, z drugiej zaś rodzi się niepewność, bo może… nie było winy... więc za co kara?

Ja również chciałbym się nauczyć zasypiania o normalnej porze...

Znasz może jakiś dobry sposób na zmienianie jawy w krainę marzeń? ; ]

Chyba się położę... Ten krok jest z pewnością ważny ^^ Dziękuję za to, że jesteś tu tak częstym gościem. Wiedz, że również mile widzianym ; ]

Anonimowy pisze...

Mysle ostatnio za duzo.. za duzo wspominam. Nie potrafie niczego zalowac (to tez jakas forma egoizmu ;) i to chyba jest glownym powodem tego ze tak czesto wyrzadzam ludziom krzywde.. Nie jestem konsekwentna. I chyba juz dawno przekroczylam swoj "limit".
Oj, kara mi sie nalezy.. tego jestem pewna.

I znów zaczynam zasypiać nad ranem.. "zmienianie jawy w kraine marzen"? Eh.. to chyba zbyt piekne zeby.. ;]

Przepraszam ze pisze o sobie.
Powinnam zapytać -
jak tam Twoje samopoczucie? Czemu nie potrafisz zasnac?

hasziszijjun pisze...

Ej, nie przepraszaj mnie za takie rzeczy ; ]

Moje samopoczucie jest w sumie nie najgorsze... tzn. nie odbiega od normy, która przykleiła się do mnie ostatnimi czasy... tylko nie wiem dlaczego moje źrenice uparły się na kształt łysej planety... zawsze potrafiłem zasypiać... nawet w środku dnia... teraz jak zasnę, budzę się np. po dwóch godzinach... czasami leżę wsłuchując się w ciche dźwięki smyczkowych instrumentów i to pomaga... od jakiegoś czasu nie lubię ciszy. No chyba, że w towarzystwie... czasami właśnie cieszę się, kiedy mogę z kimś usiąść i pomilczeć przez moment - spokojnie spalić papierosa (niektórzy od razu zalewają prysznicem pytań - lubię rozmowę, ale czy nie można czasem przekroić ich chwilą myśli?).

Ostatnio miałem ładny sen - podróż przez niebo diabelskim młynem ^^ doceniam go tym bardziej, że ostatnio męczyły mnie dziwne koszmary (wydawało mi się, że ktoś mnie dusi albo przystawiałem nos do szyby a ona pękała)… Ciekawe, czemu Anglicy i Amerykanie nazywają tą karuzelę po prostu "Big Wheel" a Polacy zawsze muszą dorzucić do nazwy jakiś "zachęcacz" (książkę, której nazwa powinna brzmieć "wysadzacz" tłumaczą: "rewanż" i tym samym zdradzają szczyptę tajemnicy).

A co Tobie śniło się ostatnio?

Anonimowy pisze...

Ja nigdy nie lubiłam ciszy. A teraz coraz częściej zdarza mi się zasypiać słuchając odgłosów ulicy.. Zmieniam się - ale nie wiem jeszcze czy na lepsze czy na gorsze.
Nauczyłam się już zasypiać o normalnej porze (jeżeli przyjmiemy że dwunasta to normalna pora ;) ale, podobnie jak Ty, budzę się w nocy.. Też jakoś - co dwie, trzy godziny. Nie wiem czemu.

Zawsze miałam dziwne sny. I po pewnym czasie przestały już wywoływać na mnie większe wrażenie ale dzisiejszy zapamietalam. (dziwne ze akurat dziś zadałeś to pytanie ;)
Śniło mi się że byłam w piekle - nie jakimś tam strasznym, wręcz przeciwnie - stól był bogato zastawiony różnymi dziwnymi potrawami, krwisto czerwone zasłony, pełno róż, girlandy etc. Ale czułam że tam nie pasuje - wszyscy wmawiali mi ze jestem najgorsza z nich wszystkich, wyzywali mnie i nie pozwalali nic wziąć ze stołu. Pojawił sie nagle starszy pan (wczoraj rano umarł dobry znajomy mojej mamy - gorzowski aktor który, nota bene bardzo mnie lubił - ten czlowiek który pojawił się we śnie był bardzo do niego podobny) wział mnie na kolana i zaczał wszystkim wmawiać ze to nie miejsce dla mnie - "małej dziewczynki która nic złego nie zrobiła" ;) prosiłam go żeby mnie zabrał ze sobą - czułam ze jest kimś ważnym bo nikt mu sie tam nie sprzeciwiał.. Gdy zapytał "a czemu własciwie jesteś w piekle?" nie wiedzialam co odpowiedzieć i obudziłam się..
Dziwny sen.

(...)

Dzisiaj w nocy chyba wogóle nie zasnę - boję sie jutra. Jadę na rozmowę z jedną z najlepszych warszawskich agencji modellingowch. Zostałam zaproszona bo wysłałam zgłoszenie. Sama nie wiem czy chcę tam jechać ale obiecałam mamie ze chociaż spróbuję.. Wkońcu nic nie tracę,nie? Nie wierze w horpskopy ale wczoraj napisali "czeka Cię podróż ale nie obiecuj sobie zbyt wiele" - wiec staram się.. Trzymaj kciuki.

Slucham wlasnie Kyo..

hasziszijjun pisze...

"(...) Dziwny sen." - Dziwny i niezwykły... Opisałaś go bardzo zgrabnie i co ważniejsze - obrazowo - dzięki czemu, ja chyba też go poczułem... poczułem taką... alienację, oderwanie od strefy psychicznego komfortu, niepokój i zdezorientowanie... ulgę i niedosyt.

Co do Twojej jutrzejszej, a właściwie dzisiejszej rozmowy - życzę Ci powodzenia! Rano ubierz uśmiech nowego dnia i hardo stań naprzeciw niepogodzie, która będzie chciała go z Ciebie zdjąć (albo i nawet zedrzeć). Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną wrażeniami po rozmowie oraz ewentualnymi jej konsekwencjami. Dziękuję za kolejne odwiedziny mojego malutkiego skrawka globalnej pajęczyny... jedna nitka, tak niewiele i tak dużo.

Anonimowy pisze...

A mówią że płeć męska dojrzewa później niż kobieca - nie potwierdzasz tego stwierdzenia które ostatnio wydawało mi się być już regułą.. Miło jest tak się czasem rozczarować :)

Dziękuję. Chociaż nie wiem czy nie za wcześnie - powiedzieli że "jeżeli bedą zainteresowani odezwą się w ciągu tygodnia".. Nie oczekuję zbyt wiele, wole się nie oszukiwać.
Faktycznie - rano miałam podły humor. Ale po rozmowie zaczełam się smiać sama z siebie i z uśmiechem wróciłam do rzeczywistości :)

hasziszijjun pisze...

Dziękuję za komplement ^^

Kobieca część mojego mózgu najwyraźniej zwiększa średnią prędkości mojego dojrzewania ; ]

Dzisiaj kumpela poprosiła mnie, żebym udał się z nią na próbę "studniówkowego" poloneza, bo jej chłopakowi coś wypadło... Śmiesznie było ^^ przypomniały mi się czasy LO ; ]

No i widzisz jak fajnie ; ] Oby ten uśmiech utrzymał się na twojej twarzy jak najdłużej ; >

Anonimowy pisze...

Chyba wyczerpałam wszelkie pokłady złej energii.. Nie mam już do nikogo o nic pretensji. Wrecz przeciwnie - wszystkim jestem wdzięczna za to że pojawili się w tym a nie w innym momencie. Tracę powoli mój egoizm i to że "wszystko mam w dupie" ;]
Wszystko wkońcu zmienia się na lepsze (mam nadzieję)tylko irytuje mnie to że bez ustannie boli mnie głowa.. Że budzę się w nocy i nie mogę spać (jak teraz..) i że zrobiłam się bardziej naiwna (chociaż myslałam że to nie możliwe ;) No ale coś za coś ;]

Ja nie byłam na mojej studiówce. I nie żałuję. Jakoś mnie to śmieszyło - te przygotowania, polonez etc. Ktoś kiedyś mnie nawet zapraszal na swoją ale nie skorzystałam.

Wierzysz w ideały? Te "ludzkie"? Bo ja powoli przestaję.. Chyba mam zbyt duże wymagania..

Dobranoc ;)

hasziszijjun pisze...

Hm... W życiu tak to bywa, że przeważnie coś... kosztem czegoś (możemy nawet nie zdawać sobie z tego sprawy). Jeśli by się tak uprzeć "na filozofa" - to dzieję się tak zawsze, wszak czegoś z niczego nie stworzymy ^^ przepraszam za mój przemądrzały ton, wyszedł ze mnie tak niechcący.

Co do "ideałów", to z jakiegokolwiek punktu widzenia by nie spojrzeć, to one po prostu nie istnieją, dlatego nigdy w nie nie wierzyłem. Doskonałość nie ma racji bytu z założenia... ja przyjmuję to jako aksjomat - gdyby doskonałość istniała w jakiejkolwiek formie bytu - wszystko straciłoby sens...

Jeśli chcesz, mogę wytłumaczyć Ci to matematycznie ; ]

To już 10 komentarz od Ciebie - dziękuję ^^ Mamy swój mały jubileusz ; ]

Anonimowy pisze...

"Ideał" w sensie osoby która posiada określone cechy. Czy musi być "doskonała"?
Zależy jak na to spojrzeć..
Ja kiedyś wierzyłam że "gdzieś tam" istnieje taka osoba. A potem spotkałam moją pierwszą miłość która była totalnym przeciwieństwem moich wyobrażeń. Do tej pory nie wiem co zadecydowało o tym że byliśmy że sobą prawie pięć lat.. Ale myślę że nie jesteśmy już razem przez to, że gdzieś tam w podświadomości miałam ten niedosyt, brakowało mi w Nim pewnych cech. To głupie, nie?
Gdy byłam z Nim szukałam ideału w innych. Stałam się egocentryczką. Raniłam Go świadomie myśląc tylko o sobie. I nie żałowałam tego. Bawiłam się ludzmi będąc pewna tego że nawet gdy ktoś się odemnie odwróci to bedę miała jego - tego zakochanego we mnie po uszy wariata który zawsze wszystko mi wybaczy. W pewnym momencie zaczełam się zastanawiać "jak ja bym się czuła na jego miejscu?" I dopiero wtedy zrozumiałam że przesadziłam.. że to nie ma sensu. Odeszłam.

Przypominają mi się sceny z mojego snu - siedzę na podłodze, patrze z pogardą na ludzi, nie żałuję swojego życia pomimo tego że jestem już w piekle..

Nie chcę "wymazywać śladów w internecie" dlatego bo mam poczucie winy - boję się że przez to że je zostawiam niektórym bedzie trudniej o mnie zapomnieć..

Aha i przepraszaj tylko wtedy jeżeli uwarzasz że nie masz racji. [ nie jeżeli wiesz że ją masz ;]

ps.Właśnie pobiłam swój rekord w nie spaniu...

Anonimowy pisze...

Zaczełam się zastanawiać po co Ci o tym pisze i jak zareagował by mój były wiedząc o tym.. Pewnie powiedziałby cos w stylu "po co piszesz takie rzeczy obcemu człowiekowi, przecież przed nim możesz udawać świętą!".
I doszłam do wniosku że z egoizmu nie da się tak łatwo wyleczyć.. napisałam Ci to bo czasem lepiej opowiedzieć coś obcemu człowiekowi niż przyznać się przed najbliższymi do swojej głupoty.. Czemu mówie że to egoizm? Bo przez to zrobiło mi się lepiej na duszy..

pozdrawiam.

hasziszijjun pisze...

Hm... wiesz, nie zgodzę się z Tobą.

Egoizm jest nadmierną albo wyłączną „miłością” do samego siebie, kierowaniem się tylko własnym „dobrem” i interesem, ignorowaniem potrzeb innych, (ale nie trzeba kochać wszystkich, żeby nie być egoistą). Egoizm to klapka bądź smar na oczach życia, który nie pozwala uznawać systemu wartości wybiegającego poza własne "ja". Egoizm to myślenie o sobie, które w rezultacie przynosi pejoratywne skutki – chyba mycie zębów nie jest egoizmem? Albo hmmm... odżywianie się (o ile nie zabieramy komuś tego jedzenia i umiemy się nim podzielić, jeśli zachodzi taka potrzeba), oddychanie... studiowanie wymarzonego kierunku… czasami robi się coś, tylko dla siebie a nie jest to egoistyczne, satysfakcja byłaby wtedy podłączona pod tą samą kroplówkę co egoizm – według tłumaczeń „ludzi, którzy lubią uczyć” altruizm również będzie egoizmem… gadanie w stylu – "każdy jest egoistą" jest równie durne jak dzielenie pomieszczenia na części dla palących i niepalących.

I choć w każdym z nas jest pierwiastek egoizmu… to pierwiastek ten nie musi wchodzić w nasze reakcje. To, że mówiąc mi o czymś czujesz się lepiej - nie jest egoistyczne... ja na tym na pewno nie tracę, a wydaję mi się, że nawet coś zyskuję. No chyba, że źle rozumiem to pojęcie... Jeśli tak to zwracam honor ; ]

Anonimowy pisze...

Egoistyczne tylko dlatego bo piszac to nie myslalam o Twojej reakcji tylko o tym zeby wkoncu komus to powedziec..

I tak, ja uwazam ze kazdy rozdsadny czlowiek ma w sobie troche egoisty ( i wierze że "dzielenie pomieszczenia.." ma sens ;P )

Najpierw stwierdzasz ze to "durne" tak mowic a potem piszesz - "I choć w każdym z nas jest pierwiastek egoizmu…" (...) Wiec? Zdecyduj sie..

Porobujesz mi wmowic ze nie jestem egoistka?

hasziszijjun pisze...

Spokojnie ; ]

Soł... tłumaczę wszystko po kolei, wszak rzeczywiście w moją wypowiedź wkradły się drobne nieścisłości.

Uważam, że wygadanie się komuś mające na celu przyniesienie ulgi, nie jest czymś egoistycznym - robimy to dla siebie... ale nikt z tego powodu nie cierpi.

Gadanie, że każdy jest egoistą jest durne... ale w każdym jest mała cząstka egoisty - możemy poddać ją kwarantannie, pracować nad sobą, nie uwalniać jej. Egoizm to według mnie skrajność... to, że czasami pogrywam w szachy nie znaczy, że jestem szachistą.

Odnośnie podziału pomieszczenia na część dla palących i dla niepalących - chodziło mi o to, że kiedy dzielimy to pomieszczenie, dym i tak przedostaje się do części dla niepalących… Lokal powinien być albo cały dla palących albo powinien w nim obowiązywać zakaz palenia. Przykład z życia: mamy w Łowiczu pewną pizzerię, gdzie jeden pokój jest dla niepalących drugi dla palących - w tym dla niepalących i tak czuć zapach papierosów - mnie to nie przeszkadza, ale części moich znajomych owszem. Podobnie z pociągami - powinni zrobić oddzielne wagony dla palących i dla niepalących, bo kiedy uchylamy drzwi przedziału - dym i tak wydostaje się na korytarz.

Nie próbuję Ci niczego wmówić… nawet nie wiem, jak masz na imię i praktycznie Cię nie znam. To, co napisałaś o sobie niewątpliwie stawia Cię w złym świetle - skoro zachowywałaś się nie fair wobec swojego partnera - ale i być może czasem bierzesz na siebie zbyt dużą część winy... każdy kij ma dwa końce. Nie usprawiedliwiam Cię ani nie neguję - wiem za mało, żeby móc to zrobić.

Anonimowy pisze...

Nie mam siły dzisiaj się bronić.. A jutro nie zdążę - rano jade do rodziny.
Więc dokończymy tą rozmowę po świetach, ok ;)

Swoją drogą - coraz wiecej osób mówi mi że stałam się bardziej agresywna - więc wybacz jeżeli byłam.
Tak świątecznie - przepraszam za moje fochy i zamęczanie moimi przemyśleniami :)

Wesołych...
:*

ps.palisz? ;P

hasziszijjun pisze...

Wesołych... "uczucia odróżniaj od żarówek i papierosy od gum nikotynowych".

Ja nie lubię tych świąt... Kiedyś chyba je lubiłem, ale teraz uważam, że są złudnym efektem placebo... Chwilą, kiedy ze sztucznym uśmiechem na każdej części ciała udajemy...

"Z tradycji zrobiono pieniądz" i niestety symbolami świąt stają się zakupy, gadżety, filmy i czarny, gazowany napój...

"Ciężki robi się klimat... w zimie lato w lecie zima..."

Niemniej jednak, jeśli lubisz święta, to niech będą one jak najbliższe tych wymarzonych. Niech ten czas pozwoli Ci odpocząć i naładować baterie. : *

PS. Odpowiedź na twoje pytanie: Tak.

Anonimowy pisze...

Świąt tych nie lubię.
Z podobnych przyczyn co Ty..
Moja rodzina jest dość dziwna wiec ograniczam spotykanie się z nimi do świat, czasem kilku dni w wakacje. Moze kazdy z osobna byłby "znośny" lecz wszyscy razem są zbyt męczący..

Jednakowoż to najlepszy czas żeby te istotniejsze sprawy zepchnąć na dalszy plan i wrócić do nich po świetach.

Życzę Ci pozytywnych myśli. Może one pomogą?

ps.a co do palenia - eh, no cóż - nikt nie jest idealny ;)

hasziszijjun pisze...

Jestem więc kolejnym, dobrym przykładem na to, że ideały nie istnieją ^^.

" (...) Moze kazdy z osobna byłby "znośny" lecz wszyscy razem są zbyt męczący."

Wiem coś o tym ; ]

Zgadzam się również z tym, że atutem świąt jest możliwość zepchnięcia niektórych istotnych spraw na dalszy plan.

Dziękuję... Może pozytywne myśli znajdą się jakimś cudem pomiędzy stadem synaps w mojej głowie... życzę Ci, żeby zawitały również pomiędzy twoim stadem synaps, a nóż uwolnią się skrzydlate endorfiny ; *

Anonimowy pisze...

A ja i tak wierze w ideały.. Uparta jestem - wiem że kiedyś Go znajde.

30 komentarz - nastepny jubileusz? ;)

I jak po sylwestrze?

PeeS.szkoda ze tak rzadko mam okazje z Toba rozmawiac..

PeeS2.Dzis sie upijam z rozpaczy - Twoje zdrowie :D

hasziszijjun pisze...

A ja wierzę w idee... też uparty jestem pod tym względem... Jeśli nie widziałaś jeszcze filmu "V For Vendetta", to koniecznie go zobacz... sam widziałem go niedawno i wywarł na mnie ogromne wrażenie.

Co do "tej jedynej" to nie wiem, czy ją znajdę, ale i tego nie wykluczam - to mniej więcej tak jak z moim podejrzeniem co do istnienia boga (jestem agnostykiem).

Wierzę w siebie, wierzę moim ideą (i to jest moja wersja boga - zawsze coś, co nie? ; > ).

Jubileusz - jak najbardziej ; ]

Sylwestrową noc wspominam z uśmiechem na ustach - było naprawdę świetnie ^^.

Ad. PeeS 1: Ano szkoda, wszystko w twoich rękach ; ]

Ad. PeeS 2: No to albo z rozpaczy, albo moje zdrowie ; P

A tak serio - czym spowodowana jest twoja rozpacz? Co Ci leży na serduszku? Nie będę Cię pouczał, wszak sam często topię smutki w alkoholu i choć wiem, że to nie najlepsze rozwiązanie - to z braku relatywnych opcji - wybieram właśnie bramkę nr. 3 - przeważnie za kurtyną Zonk uśmiecha się perfidnie.

Ja teraz piję herbatę z malinowym sokiem - nie wiem, czy to dobry napój do toastu, ale: Twoje zdrowie!

Anonimowy pisze...

Miałeś kiedyś uczucie że straciłeś coś bezpowrotnie a już tak blisko byłeś wymarzonego celu?
Nie mam na myśli tego co było lecz to co mogłobyć..

Pouczaj mnie.
Chociaż praktycznie Cie nie znam to i tak powiedziałam Ci więcej niż komuś innemu..
A może własnie dlatego że Cie nie znam?

To moze gie gie?
Chociaż trochę boję się że wtedy pryśnie tajemniczość..
A polubiłam już czekanie na Twoja odpowiedz :)

hasziszijjun pisze...

;) Uśmiecham się teraz do Ciebie.

Może zacznę od końca twojej wiadomości: Co do gg - nie jest ono jakoś specjalnie ukrywane, w wielu miejscach można znaleźć ten nr ; ]

Co do pryśnięcia... według mnie można przyjąć mydlaną bańkę na łono dłoni - sam dotyk jej nie zabija... to, że jeszcze nie udało mi się złapać takiej bańki tak, żeby nie pękła w żaden sposób nie burzy mojej teorii ; ]

Odnośnie pouczania - boję się wyznaczać drogi drugiej osobie, bo sam błądzę... tous les jours.

Odnośnie twojego pierwszego pytania, to... tak, miałem kilka razy to uczucie... porównałbym je do koszuli zapiętej na ostatni guzik, która pęka od tyłu...

Mimo, tego iż czasem jest Ci smutno, to nie poddawaj się - próbuj być niepoprawną optymistką, która szuka... "nie bój się być dziewczynką, która bardzo chce... która chce."

Dziękuję za to, że odwiedzasz mnie myślami Basiu... jeśli jeszcze nie śpisz, to życzę Ci miłego wieczoru, jeśli już zsunęłaś się po łańcuchu marzeń do krainy Morfeusza, to... śpij spokojnie ^^.

Anonimowy pisze...

Nie lubię mojego imienia Kamilu ;)

Ale dziekuję za pozytywne myśli którymi próbujesz mnie zarazić..

Twojego gie gie - nie szukałam, i poczekam z tym jeszcze chwilę ;]

Miłych snów.

hasziszijjun pisze...

Dlaczego nie lubisz swojego imienia?

Życzę spokojnej nocy ;) i niech Ci się przyśni coś ładnego ^^.

Rape me