poniedziałek, 3 grudnia 2007

Poniedziałki są czerwone


"Poniedziałki są czerwone" [Morgan Nicola]

Poniedziałki są czerwone. Smutek ma pusty błękitny zapach. A muzyka może smakować czymkolwiek, od musu bananowego po siki nietoperza. Właśnie to muszę wam wyjaśnić, począwszy od dnia, kiedy wszystko się zaczęło - od dnia, kiedy obudziłem się w szpitalnym łóżku z kalejdoskopem w głowie.

Czasem umiem zaobserwować w sobie podobne pomieszanie zmysłów, a może nie pomieszanie, tylko "równoczesne postrzeganie"? Z drugiej strony odnoszę nieodparte wrażenie, że taką synestezję [stworzoną wewnątrz własnej głowy] można zdjagnozować jako wyraźną przesłankę ku stwierdzeniu choroby psychicznej. Książkę pt. "Mondays are Red" [Poniedziałki są czerwone] serdecznie polecam ludziom, którzy umieją [lub pragną] jeszcze odnaleźć w sobie pozytywną dziecięcość. Czyta się ją jednym tchem.

Ostatnio mam problemy z usypianiem... czuję zmęczenie, senność... kładę się... i wtedy bombardują mnie najróżniejsze myśli... leżę tak [i walczę z nimi] godzinę, dwie, trzy... po czym albo usypiam albo wstaję z łóżka i zajmuję się czymś innym - książka, rysunek, komputer - nevermind. Koszmarów o dziwo nie mam, ale często śni mi się Ona... urojenia intymnych sytuacji... pocałunków i... i to już tydzień, od kiedy się rozstaliśmy. Tak, wiem... potrzebuję czasu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

mówią, że śni nam się to, czego podświadomie bardzo pragniemy.

to dopiero tydzień.
ja nigdy nie byłam zdania, że czas leczy rany, może w twoim przypadku będzie inaczej.

hasziszijjun pisze...

Ano mówią, ale czasem mówią też, że sny interpretujemy odwrotnie. Ja śmiem twierdzić, że próba okiełznania znaczeń snów jest daremna, wszak sny są równie tajemnicze jak nitka DNA. Co do leczniczych właściwości czasu... to wg mnie rany się zabliźniają, a do blizn możemy się przyzwyczaić, zaakceptować je.

Dziękuję za odwiedziny, za pozostawienie po sobie śladu i przede wszystkim za poświęcony mi czas.

Rape me